NADCHODZĄCE WYDARZENIA NA ŻYWO —> 19.03.2025 Czy masz wpływ na przebieg porodu. Dowiedz się więcej >>> TUTAJ <<<    

Odstawienie od piersi – historie położnych z Zaufaj Położnej

Obecna cena obowiązuje przez:

Godzin
Minut
Sekund

Bestsellery

Temat odstawiania od piersi często wzbudza wiele emocji. Dotyka on bowiem nie tylko samego faktu zakończenia karmienia, ale również pewnego bardzo szczególnego etapu w życiu maluszka oraz mamy. 

Niejednokrotnie w tematykę odstawienia od piersi wmieszani są również nasi bliscy – partner i inni członkowie rodziny, którzy mogą nas w tej drodze wspierać lub wręcz przeciwnie, często nieświadomie powodując u nas poczucie winy czy frustracji. 

Na przykładzie naszych osobistych doświadczeń chciałybyśmy pokazać Wam, że odstawianie od piersi jest tematem trudnym, bardzo złożonym, ale można się do niego dobrze przygotować. Ma ono również szanse powodzenia w niedługim czasie, o ile na pierwszym miejscu postawimy potrzeby własne oraz dziecka, a nie opinie zebranych wokół osób.

Historia Ani Bulczak

Jak wiecie, mam za sobą cztery odstawienia od piersi i każda z tych historii była zupełnie inna. Nie martwcie się jednak – nie zamierzam Was zanudzać. Chciałam podzielić się z Wami największymi wyzwaniami, jakie temu towarzyszyły.

Historia Wojtka jest dość ciekawa, bo odstawiałam go bardzo szybko – miał zaledwie 8 miesięcy. W sumie nie była to do końca moja decyzja, bardziej wynik presji, także ze strony mojego męża. Oboje byliśmy bardzo młodzi i gdzieś w tym wszystkim hormony związane z byciem mamą oraz bliskość, jaką miałam z dzieckiem, zaczęły wprowadzać napięcia.

Mój mąż poczuł się, jakby rywalizował z dzieckiem o moją uwagę. Czuł się trochę odsunięty na boczny tor. I choć nie zdawaliśmy sobie w pełni z tego sprawy, to podświadomie działało na nas oboje. 

Pamiętam, że kiedy podjęłam w końcu decyzję o zakończeniu karmienia, dla mojego syna nie było to żadnym problemem – bez problemu zaczął jeść z butelki. Nie robiło mu różnicy, czy dostaje mleko modyfikowane, czy z piersi. Ja przeżywałam to o wiele mocniej. Mimo że próbowałam naturalnie wyciszyć laktację, skończyło się środkach farmakologicznych. 

Po dwóch tygodniach zażywania leków byłam zdziwiona, dlaczego nadal nie mogę zahamować laktacji. Wtedy pojawiła się moja niezastąpiona położna, Iza Chromiec. Chwyciła mnie za ramiona i powiedziała: „Pogódź się w końcu z tym, że to koniec laktacji. Przestań codziennie rano liczyć, że mleko się pojawi. Musisz zaakceptować swoją decyzję”. Te słowa były dla mnie jak kubeł zimnej wody. Po tym, jak się otrząsnęłam, przyszło zrozumienie. Następnego dnia obudziłam się i mleka faktycznie już nie było.

Drugie dziecko, kolejne odstawienie od piersi

Z drugim dzieckiem było zupełnie inaczej. Moja Lena, postanowiła odstawić się zupełnie sama. Miała 14 miesięcy, kiedy pewnego dnia jasno dała mi do zrozumienia, że nie chce już piersi. Powiedziała: „Mama, ee, ne, ne” i zaczęła pokazywać rączką „nie” – jakby mówiła: „Stop, chowaj tego cyca, nie wyskakuj mi z tym”.

Pamiętam, że wolała wtedy jabłko albo inne smakołyki z rozszerzonej diety, a mleko po prostu przestało ją interesować. To było dla mnie trudne, bo czułam, że nie jestem gotowa na odstawienie, ale ona podjęła tę decyzję za mnie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że odstawienie od piersi to coś więcej niż tylko dobry plan. Trzeba wziąć pod uwagę wiele różnych aspektów.

Odstawienieod piersi

Po pierwsze, pod uwagę należy wziąć perspektywę dziecka, po drugie – mamy, a po trzecie – otoczenia. Najlepiej przekonałam się o tym później, przy historii Janka – mojego trzeciego dziecka. 

Odstawiałam go mniej więcej w tym samym okresie, w którym Lena odstawiła się sama, ale to odstawienie z perspektywy czasu traktuję jako najtrudniejsze.
Janek urodził się w domu, co stworzyło między nami szczególną więź. Ta wyjątkowa, nieodcięta pępowina, która wcale nie umniejsza relacji z innymi dziećmi, ale w tym przypadku karmienie Jasia było dla mnie czymś naprawdę szczególnym i ważnym.

CHCIAŁAM MIEĆ TO ZA SOBĄ…

Kiedy Janek miał 14 miesięcy zaczęłam odczuwać ogromny wewnętrzny konflikt. Z jednej strony czułam z nim niesamowitą bliskość, a z drugiej – byłam wykończona.

Janek nigdy nie zaakceptował butelki ani smoczka, co bardzo utrudniało nasze codzienne funkcjonowanie.

To było moje jedyne dziecko, które nie przyjęło żadnej alternatywy. Karmiłam go piersią dosłownie wszędzie: w pracy, w drodze do pracy, podczas nagrywek, w hotelach i samochodzie. Wszystko kręciło się wokół karmienia piersią. Byłam zmęczona, fizycznie i psychicznie, a jednocześnie miałam ogromne poczucie winy. Czułam, że wybierając siebie, odbieram mu coś ważnego…

Byłam rozdarta – chciałam zakończyć karmienie, ale nie mogłam znieść myśli, że mogę go w ten sposób skrzywdzić. Pamiętam, jak bardzo mnie wtedy wspierano, bo sama nie umiałam sobie z tym poradzić. Ostatecznie decyzję podjęłam w chwili, która była jednocześnie zwyczajna i przełomowa. Po prostu usiadłam w fotelu, nakarmiłam Jasia i wstałam. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że to było nasze ostatnie karmienie.  A dziecko? Jasiek był już wtedy gotowy na zmianę – potrafił pić przez słomkę, miał pięknie rozszerzoną dietę, więc obiektywnie wszystko wskazywało na to, że możemy zakończyć karmienie. Ale dla mnie to była trudna droga. Dopiero po miesiącu nabrałam dystansu do tej decyzji. Musiałam poczekać, aż hormony wrócą do normy i aż uświadomię sobie, że swoją decyzją nie zrobiłam mu krzywdy.

Moje ostatnie odstawienie od piersi

I cóż, pora na ostatnią historię, również bolesną, bo zakończenie karmienia Elizy było dla mnie zakończeniem całego okresu ciąży, macierzyństwa pod kątem tych pierwszych chwil, pierwszych tygodni, pierwszych miesięcy, bo najprawdopodobniej (wiadomo, różne rzeczy mogą się wydarzyć 😊), nie zdecydujemy się na więcej dzieci, więc gdzieś ta myśl, że to jest karmienie po raz ostatni, było dla mnie trudne. Tym bardziej było ciężkie, że to nie była moja decyzja. 

To było postanowienie podyktowane rozsądkiem, ponieważ Elizę, która urodziła się w maju, zdecydowałam się odstawić ją od piersi w grudniu z uwagi na zaplanowany rozległy plan szczepień będący częścią przygotowań do misji w Republice Środkowo-Afrykańskiej. Po rozmowie ze specjalistami z zakresu szczepień uznałam, że tak będzie najbezpieczniej. Dodatkowo wiedziałam, że odciąganie pokarmu w tak ekstremalnych warunkach będzie bardzo uciążliwe, jeśli w ogóle możliwe. I karmiąc Elizę ten ostatni raz, wyłam w fotelu, a wychodząc z pokoju czułam, jakby świat się skończył – mój laktacyjny świat w tamtym momencie.

emocje przy odstawieniu od piersi

Powiedziałam wtedy do mojego męża, żeby mnie nigdy nie prosił, żebym ją jednak może dostawiła, bo ząbki, bo kolanko boli, bo się przewróciła. To jest ostateczny koniec i będę potrzebowała bardzo dużo czasu zanim pogodzę się z tym, co zrobiłam. 

 

Można powiedzieć, że mój żal trwał aż do samej Afryki, bo sam wyjazd do samego końca stał pod wielkim znakiem zapytania. Część z Was wie, że napotkałyśmy wiele trudności przed wylotem do Afryki, a ja cały czas miałam z tyłu głowy, że zrobiłam dla tego wyjazdu i dla tych ludzi wszystko. Tu sytuacja była okraszona pobytem w wyjątkowym miejscu w ekstremalnych warunkach i możecie nie czuć się związane z tą historią.

Wiele z Was podejmuje decyzję o odstawieniu dziecka od piersi z podobnych pobudek: możecie wymagać nagłej hospitalizacji, stoicie przed wdrożeniem leczenia niektórych schorzeń. Pamiętajcie, teraz może Wam się wydawać, że w tym miejscu jest Wam bardzo ciężko i smutno, ale z czasem nabieramy dystansu i idziecie po prostu dalej. To nie znaczy, że wspomnienia nie bolą. Do dzisiaj nic Wam o tym nie opowiadałam, bo nie chcę do tych wspomnień wracać – za bardzo to boli.

Historia Oli leśniewskiej

Odkąd Remek skończył roczek i zaczął uczęszczać do żłobka doświadczyliśmy pierwszej dużej zmiany. Codziennością stało się karmienie piersią wyłącznie po południu oraz w nocy. Czy mi to przeszkadzało? Niespecjalnie… z drugiej jednak strony nieprzespane noce dawały mocno do wiwatu. Brak snu był naszą największą bolączką – wtedy zaczęliśmy z mężem zastanawiać się, czy odstawienie od piersi mogłoby wpłynąć na poprawę naszego wypoczynku.

Już tu Wam zaznaczę, że nie od razu, ale po kolejnych 3 miesiącach od pełnego odstawienia nastąpiła poprawa.

Decyzja o odstawieniu

Od zawsze zakładałam, że nie będę chciała odstawiać w tym czasie, kiedy poślemy Remka do żłobka, ale drugi rok życia był dla mnie ostateczną granicą. Po kilku miesiącach żłobka, w wakacje zaczęłam myśleć o tym, że dobrze byłoby go odstawić przed kolejnym sezonem infekcyjnym, aby nie było wielu sytuacji, które często wydłużają cały proces odstawiania chwytając mamę za sumienie. 

Bo każda infekcja może spowodować, że malec będzie zgłaszał się częściej do piersi, odmawiając posiłków stałych. Jak wtedy odmówić dziecku?

Od zawsze zakładałam, że nie będę chciała odstawiać w tym czasie, kiedy poślemy Remka do żłobka, ale drugi rok życia był dla mnie ostateczną granicą. Po kilku miesiącach żłobka, w wakacje zaczęłam myśleć o tym, że dobrze byłoby go odstawić przed kolejnym sezonem infekcyjnym, aby nie było wielu sytuacji, które często wydłużają cały proces odstawiania chwytając mamę za sumienie. 

Bo każda infekcja może spowodować, że malec będzie zgłaszał się częściej do piersi, odmawiając posiłków stałych. Jak wtedy odmówić dziecku?

Kolejny powód – studia 

Z racji studiów zaocznych musiałam brać pod uwagę, że gdy zacznę odstawianie i będziemy mieli jeszcze bardziej paskudne nocki, to nie będę miała jak tego odespać w ciągu dnia. Potrzebowałam wizji i chociaż zarysu dalszego działania.

W wakacje ilość karmień zmniejszyła się już tylko do usypiania i na noc. Mąż zaczął częściej przejmować wieczorne usypianie, co pozwoliło też powoli wyciszać się piersiom.

W ostatni piątek września, wieczorem po zaśnięciu Remka, gdy rozpisałam wszystkie weekendy studiów na najbliższy semestr zorientowałam się, że od przyszłego tygodnia nie mam żadnego wolnego weekendu do stycznia włącznie, co oznaczało, że jeśli zdecyduję się na odstawienie i skończy się kiepską nocą, to na zajęciach będę nieprzytomna. Wtedy przyszła myśl: to musi być dzisiaj. Kolejna myśl: ,,czyli to karmienie, które było 3 godziny temu było naszym ostatnim. Nie będzie więcej.” 

Z perspektywy czasu uważam, że dobrze się stało. Nie miałam czasu na rozmyślanie, jakie to ostatnie karmienie jest cudowne i jak będzie mi tego brakowało. Było jak zawsze, zwyczajne i niezwykłe zarazem. Takie, jak chciałam zapamiętać.

pierwsze dni po odstawieniu

Pierwsza noc była…trudna. Syn obudził się jak zwykle, ale zamiast podania piersi wzięłam go na ręce i zaczęłam nosić. Patrzył na mnie, jakby się upewniał, czy to na pewno ja, z wzrokiem mówiącym jedno ,,coś ty znowu wymyśliła?” 

Czy był płacz? Trochę. 

Czy było niezadowolenie? Oczywiście. 

Jednak wiedziałam, że nie robię mu krzywdy. Nie zostawiłam go w łóżeczku, żeby się wypłakał, nie był sam. Trzymałam synka cały czas na rękach, przytulałam, tłumaczyłam, że mama cały czas jest, choć cycuś jest schowany. Śpiewałam, kołysałam, aż po ok. 4 godzinach zasnął wtulony we mnie. Nie odłożyłam go do rana – sama potrzebowałam tej bliskości, utulenia samej siebie i niego.

Kolejna noc była dużo lepsza – niezadowolenie trwało zaledwie 30 minut, choć robiłam to samo, co poprzedniej nocy. Do rana obudził się jeszcze 3 razy, ale przytulenie i bycie blisko wystarczyło.

Czy jestem zadowolona? Bardzo. Przede wszystkim z samej siebie, że udało mi się konsekwentnie dążyć do celu.

Udało mi się to zrobić mimo wszystko delikatnie – nawet jeśli na ostatnim etapie pojawiły się trudne chwile i emocje to wiedziałam, po co to robię. Że jest mi to potrzebne, a dla Remka nadal jestem w pełni dostępna. 

Nadal jestem jego mamą, choć pierś już nie będzie naszym łącznikiem.


Odstawienie od piersi jest trudne – tak jak przy porodzie odcina się pępowinę, tak i tu odkładamy na bok nasz dotychczasowy pomost. Niesie to spory bagaż emocji nie tylko dziecka, ale również u mamy. 

Czy to wiąże się z utratą bliskości? Nie wydaje nam się. Wchodzi ona po prostu w inną jakość, nadal dobrą, potrzebną i satysfakcjonującą.

może Cię również zainteresować